wtorek, 22 września 2015

DAMSKI BOKSER - HOT OR NOT

Siemanko,

Tytuł posta mówi sam za siebie. Dziś poruszę temat bliski nie tylko mi, ale zapewne i wielu z was, a dokładnie tzw. damskich bokserów. Może zacznę od mojej definicji tego określenia - taki facet to osoba, która nie potrafi poradzić sobie z własnymi słabościami, jest słaby psychicznie i najczęściej też zbyt słaby fizycznie by swoje żale i złości wyładować chociażby na sali treningowej, czy też przywalić równemu sobie. Taką osobę zaspokaja według mnie możliwość poniżenia kogoś, kto jest naturalnie słabszy od niego. Damski bokser czuje się wtedy po prostu jak pewnego rodzaju bóg. Bogiem jednak nie jest i nie będzie... będzie za to po prostu zwykłym zerem.
Podejrzewam, że wielu z was było choć raz w życiu w toksycznym związku. Ja byłam. Mnie ten jeden raz wiele nauczył i dlatego mogę się w tym temacie wypowiedzieć. Może przy okazji niektórym osobom pomogę, może nie. Drogę w życiu wybieracie sobie sami. Każdy jest kowalem swojego losu.
W każdym związku jest miejsce na miłość, szacunek, zrozumienie, jesteśmy tylko ludźmi, nie ma ludzi idealnych, jest więc i miejsce na nerwy, zazdrość. I jest to całkiem normalne. Fajnie jest zobaczyć, że komuś na nas zależy, ktoś się na nas na chwilę o coś obrazi. Jeszcze fajniejsze jest godzenie się, sami wiecie co mam na myśli... łóżko, dobry seks i te sprawy. ;) wszystko to jest jednak fajne, gdy jest w granicach normy. A norma kończy się, gdy do gry wchodzi szantaż, niesłuszne zarzucanie komuś winy czy też najgorsze... agresja. Zarówno z jednej, jak i z drugiej strony.

                    Rihanna pobita przez Chrisa Browna / fot. Źródło afterparty.pl

Wiele zachowań można zrozumieć. Agresja jest jednak niewybaczalna. Wiem, wiem - osoby, które są zakochane tego nie widzą, najnormalniej w świecie obwiniają same siebie i po prostu wybaczają. Liczą na to, że los się do nich uśmiechnie i wszystko się zmieni. Jest jednak bardzo mało przypadków,  w których do tych zmian dochodzi. Człowiek się rodzi z pewnymi zachowaniami, a pewnych uczy go życie. Najczęściej jednak człowiek na lepsze zmienia się,  gdy dosięgnie swojego osobistego dna. Tyczy się to również narkomanów, złodziei, przestępców. Pytanie tylko jak dużo czasu musi minąć,  żeby człowiek zorientował się że właśnie teraz jest to przysłowiowe DNO. A może niektórzy dna nie mają i już zawsze będą nas wyniszczać, ponieważ to ich po prostu karmi, napawia energią.
Moim zdaniem osobie pokrzywdzonej nie ma sensu mówić, żeby 'dała sobie spokój, bo zasługuje na kogoś lepszego' , 'będzie następny/następna'. Osoba ta w danej chwili jest rozczarowana, ma żal ale nadal kocha, ma chęć przepraszać, żałować za swoje niekiedy niepopełnione grzechy, ma też chęć zostawić drugą osobę czy też odegrać się na niej. Niestety... zazwyczaj wygrywa uczucie. To pierwszy błąd jaki się popełnia. Druga osoba wie wtedy, że ma nas w swojej pułapce. Stajemy się nikim innym jak ofiarami swojej miłości. Miłość niestety nie zawsze jest taka jak w filmach, szczęśliwa i aż do śmierci. Bardzo często, gdy ludzie rozstają się, cierpią, ponieważ mimo tego, że kogoś kochają, po prostu nie pasują do siebie. Można podejmować próby naprawy związku, chodzić na różnego rodzaju terapie. Jeśli jednak sami zmiany nie chcemy, żaden terapeuta według mnie nam nie pomoże. Pora dać sobie spokój....

                  Na zdjęciach u góry, pomimo że zawsze uśmiechnięta, byłam też wykończona i wychudzona przez problemy w związku, na dole - już po wyjeździe do Warszawy, po zmianie swojego życia na lepsze. :)


Tylko jak? Może opiszę krótko na swoim przykładzie. 
Bałam się,  na początku że stanie mi się krzywda, później że nie dam sobie rady bez mojego faceta, bo przecież on był całym moim światem. Pomogła mi rodzina i przyjaciółka. Starali się mnie zrozumieć, przede wszystkim ucięliśmy całkowicie temat danej osoby. Najgłupsza informacja jaką mogą przekazać Ci znajomi to  jakakolwiek informacja o Twoim byłym. Osobiście uważam, że to mega idiotyzm. ;) Oni wiedzą to jednak dopiero wtedy, kiedy sami są w takiej sytuacji. Chodzenie na różnego rodzaju terapie jest dla niektórych mega wstydliwe, ja zaczęłam terapię u hipnoterapeuty. Troszkę dlatego, że chciałam pomocy, troszkę dlatego, że bardzo interesuje mnie hipnoterapia. Czułam, że potrzebuję zmian. Wyjechałam do Warszawy, zaczęłam robić wszystko dla siebie, nie dla kogoś,  kto tylko brał i nic wzamian nie dawał, kto tylko wyżerał ze mnie energię. Pracowałam dniami i nocami, byleby zabić czas i nie myśleć. Pracowałam, tańczyłam, rozwijałam się, ponownie weszłam na scenę i tańczyłam ze znanymi artystami, spełniło się marzenie - dołączyłam do ekipy z Warszawy. Poznałam wspaniałych ludzi. I wiecie co? Teraz Dziękuję tej osobie, która kiedyś mnie skrzywdziła.
Gdyby nie on - nie byłoby mnie tutaj, nie pisałabym do was teraz. Siedziałabym w moim rodzinnym mieście, bez ambicji, w toksycznym związku. Morał tej bajki jest więc taki... nie bójcie się zmian, jeśli coś się zniszczyło już nigdy nie będzie takie samo. Wyobraźcie sobie stary budynek nadający się tylko do wyburzenia - można go odrestaurować, ale to już nie będzie to samo, nie odda swojego uroku. Czasami lepiej postawić na miejscu tego starego budynku nowy. Tak samo jest z wami!!! I tak samo było ze mną. Nowa Magda już wie komu uchylić nieba, a komu dać kopa w dupę. ;) 
Uważam, że nie powinniśmy się bać rozmawiać o tym. Wielu ludzi dotyka taka krzywda, może właśnie to TY widzisz jak ktoś wyniszcza Ci przyjaciela? Może on potrzebuje właśnie Twojej pomocy? Nie bądźcie obojętni, prawo również nie pozwala na agresję wobec kobiet. Lepiej coś z tym zrobić, niż będzie za późno. No i jak, może właśnie to jest czas na zmiany?

Magda :)

piątek, 11 września 2015

KWAS, KWAS, KWAS !

Hej, hej, hej!

Miałyśmy z Magdą pewien 'trudny okres'... żartuję - to był zajebisty czas w naszym życiu ! Przeprowadziłyśmy się do Poznania. Ale na temat zmian otoczenia opowie Wam Magda, ja zajmę się zmianami w wyglądzie.
Chyba już wszyscy wiedzą, że kochamy poprawki. Szczególnie te związane z ustami. Tak, jesteśmy uzależnione od kwasu hialuronowego. Powtarzam: kwas hialuronowy,  nie botoks! Postanowiłam o tym napisać, ponieważ zadajecie mi dużo pytań odnośnie bólu oraz przebiegu całego zabiegu.
A więc tak... zabieg boli. Boli bardzo, przez to że kwas rozciąga skórę, którą macie na ustach. Nie tyle ukłucie igłą jest bolesne, co uczucie rozpompowywania warg. Cały zabieg nie trwa długo, ale jak spojrzysz w lusterko już po wszystkim i zobaczysz, że Twoje usta są pełne,  masz wrażenie że to tak naprawdę nie bolało. I po 5 minutach masz ochotę na jeszcze jedną dawkę kwasu ! 



Przez pierwsze trzy dni usta są napuchnięte, mogą pojawić się siniaki. Po trzech dniach schodzi obrzęk i masz wrażenie, że Twoje usta wyglądają jak przed zabiegiem. I wtedy zaczyna się koło, można to nazwać 'uzależnieniem'. Potrzebujesz kwasu jeszcze więcej, a co za tym idzie robisz jeszcze więcej zabiegów. Jedni potrafią powiedzieć 'stop', inni zaczynają robić ze swoich ust tzw. pontony. Oczywiście nie krytykuję tych osób, ponieważ sama wiem po sobie jak bardzo to uzależnia. 
Nie ukrywajmy, żadna z nas nie rodzi się idealna i piękna. I oczywiście kobieta nie jest jak wino, im starsza tym lepsza.
Kwasem wypełnia się zmarszczki, słyszałam nawet o tym, że niektórzy faceci używają kwasu do powiększania penisa. Dobre, co? Kwas dobry na wszystko!
Pamiętajcie, że kwas hialuronowy jest produkowany w naszych organizmach, przez co wchłania się np. gdy pijemy zbyt dużo alkoholu albo po prostu z upływem czasu, o czym nie możemy już powiedzieć na temat botoksu, który pozbawia niektóre kobiety mimiki twarzy. 



Aktualnie mną i Magdą, jeżeli chodzi o jakiekolwiek poprawki związane kwasem hialuronowym, zajmuje się MesoClinic znajdujące się w Warszawie. Podchodzą do każdej klientki indywidualnie, proponują zawsze najlepsze rozwiązanie, dostosowują ilość kwasu, która będzie wyglądała estetycznie. Nie naciagają klientów na niepotrzebne koszta. MesoClinic mają z nami trzy światy. Dlaczego? Wszystko przez to, że jesteśmy... uzależnione od kwasu i cały czas chcemy więcej!
Wszystkim kobietom oraz mężczyznom, którzy uważają że pewne części ich ciała są za małe bądź potrzebują poprawki serdecznie polecamy MesoClinic. Zajmą się Wami najlepiej na świecie !

Ps. Efekt kaczki był zamierzony ♡

Mała :)

niedziela, 23 sierpnia 2015

TOLERANCJA

Siemanko kochani! 

Witam po dość długiej przerwie. Wróciłyśmy z Małą z wakacji, zaliczamy je do najlepszych w naszym całym (jakże krótkim) życiu. Ale o tym innym razem. Stęskniłyśmy się troszeczkę za Wami ;) z tej okazji poruszę dziś dość kontrowersyjny temat. Dla niektórych jest to nadal temat tabu. A dla mnie jak wiadomo tematy tabu nie istnieją. Rozmawiać trzeba umieć o wszystkim.

Jakiś czas temu byłyśmy z Małą na paradzie równości w Warszawie, którą wspiera również MTV. Kanał ten nadawany jest w wielu krajach o różnych poglądach politycznych, różnej religii, odbiorcy różnią się kolorem skóry, spojrzeniem na świat, orientacją seksualną. Tolerancja i równość jest w DNA marki, niezależnie od tego gdzie nadaje. Ważne jest to jakim jesteś człowiekiem, nie to, jaki jest Twój stan portfela, nieważne jest też to czy jesteś mały, duży, chudy, gruby, masz kolorowe włosy czy też w życiu ich nie farbowałeś, ubierasz się na czarno czy na pstrokato.




Wielu osobom słyszącym pojęcie : 'parada równości' od razu nasuwa się na myśl : homoseksualizm. I... jeśli ktoś tak uważa jest najzwyczajniej w błędzie. Dlaczego? Większość z Was raczej na matematykę w szkole chodziła lub nadal chodzi. Może to głupio zabrzmi, ale żyję na tym świecie trochę i z doświadczenia wiem, że niektórym trzeba tłumaczyć wszystko na chłopski rozum. 
A więc tadaaaam... równość to nic innego jak bycie równym!  Tak samo jak 2+1=3, tak samo biedny może być równy z bogatym, niski z wysokim, niepełnosprawny z osobą zdrową jak ryba, heteroseksualna osoba z homoseksualistą, czy też biały z ciemnoskórym. Taki jest właśnie zamysł całej parady. Brak podziałów. Na paradzie spotkałyśmy wiele znanych i mniej znanych osób. Wszyscy razem śpiewali,  tańczyli, rozmawiali, atmosfera była niesamowita. Zaraz niektórzy zapewne napiszą, że była tam jedna wielka orgia... bo takie właśnie myślenie mają osoby, które z zacięciem walczą o zaprzestanie organizowania parady. Przyrzekam - nie widziałam tam ani jednej gorszącej sceny w wykonaniu homoseksualistów ! Osobiście uważam, że dużo więcej scen seksualnych można zobaczyć na pierwszej lepszej sobotniej imprezie w klubie w wykonaniu... heteroseksualnych osób. ;)

Osobiście jak najbardziej popieramy z Małą paradę równości i wszystko co z nią związane. Same też dostrzegamy piękno w kobietach, często całujemy się ze sobą lub z innymi dziewczynami na imprezach. Jest to na pewno ciekawe doświadczenie ! Wyznam Wam nawet, że gdybym miała wybierać między piękną kobietą a przystojnym mężczyzną, którzy mieliby dla mnie zatańczyć, wybrałabym bez zastanowienia kobietę. Ponieważ jest czymś fascynującym, ciało jest delikatne, ma niesamowite kształty. A faceci, owszem mogą być świetnie zbudowani, ale w kwestii fizyczności do kobiet sporo im brakuje. :)




Każdy ma prawo do miłości. Ludzie nawet nie zdają sobie sprawy z tego, ile mężczyzn homoseksualnych ma za przykrywkę związek z kobietą, a nawet i założone rodziny. Same osobiście bardzo dobrze znamy jedną taką parę w showbiznesie. Bardziej akceptuje się lesbijki niż gejów. Toteż wielu mężczyzn nie ma odwagi by przyznać się do swojej orientacji. A przecież nie ma różnicy między kobietą i mężczyzną, którzy nie są tej samej orientacji co Ty albo Ty. ;) Pamiętajcie również o tym, że wielu waszych idoli - piosenkarzy czy aktorów również są homoseksualistami. I co, mniej ich przez to lubicie? Nie - ponieważ są  osobami, które przekazują wam jakieś ważne dla was wartości, inspirujecie się nimi, niektórzy z was chcą być jak oni.

Podsumowując, każdy człowiek ma w sobie wiele wartości, każdy przeżył cos innego, od każdego można się nauczyć czegoś innego, każdy ma w sobie piękno i dobro. Nie zamykajmy się na świat, bo ten świat nie jest nasz na wyłączność, każdy z nas jest jakąś częścią tego świata, każdy z nas coś do tego świata wnosi. Jeśli więc ty masz szansę być TU - pozwól tez być TU innym!

Napiszcie proszę jakie jest wasze podejście do tolerancji. Pamiętajcie, że każdy ma prawo do wyrażania swojej opinii, ale kultura przede wszystkim ;)

Buziaki, Magda

piątek, 24 lipca 2015

Pamiętaj o sobie !

I mamy lato ! :) 
Cudowna pogoda, temperatura tak wysoka, że jajka można smażyć na asfalcie... Rozebrane kobiety i faceci prężący swoje ciała nad wodą:)
Wyjeżdzamy nad jezioro, morze i baseny. Opalamy się wyrywamy facetów lub dziewczyny i zapominamy o tym co jest naprawdę ważne... czyli o SOBIE, a dokładniej o naszej skórze i włosach. Przede wszystkim pamiętajcie o kremach z filtrem, na twarz najlepiej 50 :P To nic, że nie będziecie na niej opalone. Pomożecie sobie make-up'em a przynajmniej nie będziecie miały za szybko zmarszczek haha.

Ja też ostatnio wybyłam nad morze... Co to był za "urlop" hahaha. Poznałam mnóstwo zajebistych ludzi, przeżyłam niesamowite imprezy, a co najlepsze cały wyjazd spędziłam z Magdą. Nie odmawiałyśmy sobie jedzenia, alkoholu, zakupów, odwiedziłyśmy dom do góry nogami, w którym miałam wrażenie że zaraz się porzygam... dziwna sprawa :P I jak to nad morzem, godziny leżenia na piachu i smażenia się na słońcu <3
Po kozackim tygodniu czas wracać do domu ... myję głowę i ... nie mogę nawet wsadzić palców między włosy, coś starsznego! Myślałam, że się popłaczę... Oczywiście w tych całych moich zabawach, zapomniałam o SOBIE. Postanowiłam coś z tym zrobić, bo bałam się, że nie dość że wyrwę przy czesaniu doczepy to jeszcze stracę swoje włosy... Postawiłam na maseczkę nawilżającą do włosów... 
Zmieszałam jedną łyżkę olejku rycynowego z 3 łyżkami nafty kosmetycznej (wszystko to kupicie w aptece). Później jedno żółtko i kilka kropel cytryny. Wymieszałam i nałożyłam na włosy. Wszystkie te składniki są 100% dobre, nie musicie się martwić, że wypadną wam włosy. Zalecam tylko, by NIE PIĆ OLEJKU RYCYNOWEGO BO WAS PRZECZYŚCI !!!. Maseczka już na włosach, zawijam głowę ręcznikiem i siedzę sobie tak 30 minut.
Czas spłukać maseczkę i dokładnie umyć głowe. Tadam ! Włoski jak nowe :). 

Nad morzem, kiedy smażyłam swoje ciało trochę się spaliłam...
Czerwona opalenizna znacie to nie ??? Musi minać trochę czasu, żeby nabrało to brązowego koloru. Jeżeli to jest Wasza pierwsza styczność ze słońcem, opalenizna zacznie schodzić. Tak tak kochani nic z tego nie będzie... do tego skóra sucha tak, że można grać w kólko i krzyżyk. Zalecam balsam nawilżający, najlepiej gruba warstwa po kąpieli albo olejek dla dzieci czasem używa się go też do opalania:P

Mnie czeka kolejna wyprawa... Razem z Magdą organizujemy imprezę eM & eM w klubie Fikcja w mieście Góra Kalwaria 25 lipca. To pierwsza taka impreza wzorowana naszym blogiem :) Do rozdania mamy prezenty... zgadnijcie jakie?:p (podpowiedź: blog i to o czym pisze ja :P) Po imprezie zawijamy się nad morze, czeka nas kolejna nie zapomniana przygoda. Oczywiście wszystkie produkty do nawilżenia włosów i skóry biorę ze sobą :P Cytrynę i jajko kupię w sklepie. I nie zapomnę o SOBIE !
Buziaki :*

poniedziałek, 20 lipca 2015

Moda na sukces !

Hej,
dziś o byciu podatnym. Podatnym na opinię ludzi ważnych dla nas i tych, którzy nic dla nas nie znaczą. O tym, jak bardzo niektórzy z nas są uzależnieni od zdania innych. A pamiętacie uzależnienia trzeba leczyć. ;)

Ważna sprawa. Trzeba sobie zadać pytanie czy czujemy się dobrze w swoim ciele, ze swoim charakterem, w otoczeniu swoich znajomych. Jeśli tak - nie widzę powodów żeby się zmieniać. Dlaczego druga osoba, która przecież ma swoje życie,  swoich znajomych, swoje problemy ma nam mówić jak mamy żyć? Nie uważacie, że coś jest nie tak? Każdy jest kowalem swojego losu, nikt nie przeżyje życia za Nas i nikt nigdy nie powinien Nam doradzać: 'ja zrobiłbym to tak', ponieważ nikt nigdy nie był w tej samej sytuacji co My. Może był w podobnej sytuacji, ale nigdy w tej samej. Może Nam dać radę, ale nigdy nie powinien Nam nakazywać tego, co macie zrobić. A my jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że albo rady weźmiemy sobie do serca, albo dalej będziemy żyć swoim życiem. Skoro jesteśmy szczęśliwi,  to po cholerę się zmieniać? Każdy z nas jest jednostką, która tworzy świat,  nie ma potrzeby by podporządkowywać się innym. Gdyby każdy był tak samo idealny... pomyślcie jak bardzo świat byłby nudny. Bylibyśmy niczym zaprogramowane roboty. Nie popieram osób złych, ale tych na prawdę złych - które robią innym krzywdę swoim zachowaniem. Gwałciciele, pedofile, zabójcy, złodzieje - to już jest uzależnienie,  a jak wspomniałam wcześniej to trzeba leczyć. 

Rzucę paroma przykładami, bo zaraz zostanę zaatakowana, a tego bym nie chciała... żartuję, atakujcie, ja zawsze mam swoje zdanie i chętnie niektórym wytłumaczę że czarne jest czarne, a białe jest białe. 

Temat na topie to bycie fit ! Wszyscy są albo fit, albo chcą być fit albo moda na bycie fit każe być im fit ! Gówno prawda! Chcesz być fit, chcesz być sportsmenem to nim bądź,  ale nie nawracaj całego świata. Możesz świecić przykładem, chwała Ci za to - jesteś sobą, masz pasję, podziwiam Cię. Ale nie każ mi być Tobą. To tak jakbyś codziennie pukał mi do drzwi i próbował nawrócić mnie do Twoich racji, religii lub innych przekonań. Wkurzające, nie? Ja takim osobom, które pukają do moich drzwi albo nie otwieram albo je przeganiam w minutę. Siedź i rób swoje, człowieku. Źle Ci? Musisz się dowartościować trując dupę innym czy co? Nikt Cie nie lubi, nie masz przyjaciół,  że zatruwasz mi moje zajebiste życie?  Przecież jak będę miała kompleksy lub nagle stwierdzę, że chcę być fit to zbiorę dupę na siłownię i wtedy nawet milion hejterów mnie nie powstrzyma. Póki co, kocham siebie a jeszcze bardziej kocham wakacje, które spędzam z Małą. Niczego sobie nie odmawiamy i jest kozacko ! Martwić będziemy się kiedy indziej. A jeśli mamy ochotę na sport to nie uwieczniamy tego na naszych fanpage'ach bo... po co? Jak idę do kibla też mam to oznaczyć? 

Niektórzy mają zajebiste geny, niektórzy muszą ćwiczyć, niektórym coś z tego wychodzi, niektórym nie. Na szczęście mamy z Małą zajebiste geny i nawet jak mamy 3 czy 5 kg więcej to wychodzimy z założenia - więcej ciała do całowania! A powodzenie nad morzem mamy, nie lata za nami tylko jeden facet. :) my za to nie latamy za nikim, bo mamy siebie. Jesteśmy takie złe i takie niedobre i tak siebie za to uwielbiamy... ahh...

Bycie fit mamy więc za sobą, może czas na seks? Czas na seks jest zawsze. Chcecie? Uprawiajcie seks, uważajcie tylko na różne choroby, nikt Wam nie broni uprawiać seksu. Nie bądźcie też podatni na innych. Jak mój znajomy kara się na potęgę - ja tego robić nie muszę. Ale też nie potępiam go za to. Nasze chłopaki w Warsaw Shore mają taką modę na przyprowadzenie jak największej ilości dziewczyn do domu, wiadomo po co. Na pewno rozmawiać o polityce nie mają zamiaru. Chcą? Niech biją rekordy. Ich życie, ich sprawa. Seks to zdrowie. Przed nami Warsaw Shore Summer Camp - pomyślcie co tu będzie się działo.... sperma będzie lała się po ścianach!  Taki program, taka edycja ! :D zapraszamy do oglądania sezonu, bo tego, co tam się będzie działo jeszcze nie widzieliście. ;) i to nasze życie, więc w czym już połowa z Was w tym momencie, czytając to ma problem? Nie każemy Wam robić tego, co robimy my. Więc i wy nas nie nawracajcie. Jeśli ktoś korzysta z życia tak, jak my - piąsia ! Jeśli robi to w inny sposób, i nas nie nawraca też piąsia!

Ostatni przykład - alkohol. Piję, ale nie wlewam nikomu wódki do ust. No chyba, że się o to prosi. Wtedy chętnie pomogę. Nie chcesz - nie pij. Nie pijesz - nie nawracaj mnie. Mam czas do zakładania rodziny, na miłość, na życie według zasad. Choć wątpię, że kiedykolwiek będę żyła według jakichkolwiek zasad. Dlaczego? Bo to moje życie. Jak narazie nie narzekam, leżę na plaży, piję whisky z colą, ludzie robią sobie ze mną zdjęcia,  w weekend standardowo widzę się w klubie z ludźmi równymi sobie - czyli prawdziwymi imprezowiczami. Nie martwcie się o mnie, nawet alkoholu potrafię odmówić. Często w ciągu tygodnia opiekuję się moim ukochanym bratem, załatwiam ważne sprawy - tak, ja też chodzę do urzędów, na pocztę, do sklepu spożywczego po zakupy, też gotuję, też sprzątam. Ale nie wstawiam fotek w kolejce do sklepu ani z mopem w ręce. I nie mam zamiaru bo nie muszę nikomu nic udowadniać. ;)

Podsumowując - zawsze robię i mówię to, co chcę. Nawet gdyby mieli mnie za to zlinczować. Uwierzcie mi, na byciu sobą jeszcze nigdy nie straciłam, zawsze walczyłam o swoje. I mamy z Małą to do siebie, że nigdy się nie zmienimy. I szacunek dla tych, którzy zawsze byli, są i będą sobą. Wspomnicie moje słowa!  Warto walczyć o swoje i pomagać tylko tym, którzy na prawdę na to zasługują ! 
A jakiego zdania jesteście Wy? Lubicie się podporządkowywać innym? Lubicie być słabym ogniwem? Czy raczej znacie swoją wartość i pomimo wszelkim opiniom działacie dalej, nie poddajecie się? Krytykę trzeba umieć przyjąć, ale nie trzeba się nią przejmować. Pamiętajcie - karma wraca i przegrywają tylko słabi. ;) a moda? Przemija - jak wszystko ! 

środa, 15 lipca 2015

BRWI TO PODSTAWA!

 
 
Siemanko!

Dziś postanowiłam opisać jak radzę sobie z moimi brwiami. Pamiętacie pierwsze zabawy z kosmetykami ? Pierwszy błyszczyk, podkład do twarzy ? Sama kiedyś przechodziłam przez tą fazę, najpierw nieudolne próby make-up'u, następnie faza tony tapety doklejone rzęsy tak, że pół odpadało zaraz po wyjsciu z domu... haha.
Nigdy nie zwracałam uwagi na brwi. Były dość koślawe, bez kształtu, blade i nie daj Boże jeszcze żeby się łączyły hahaha.
 
 
 
Dorosłam jeżeli chodzi o make-up, wiem już że tona podkładu to jednak nic dobrego i dorosłam oczywiście również do tego, że brwi to podstawa wyglądu twarzy i makijażu. Brawo ja !
 
 
 
Hahaha.
 
Początki były straszne, ale uważam że doszłam juz do perfekcji. Pierwsza i najważniejsza rzecz jeżeli chodzi o brwi to kolor - jeśli masz blond włosy to NIE RÓB SOBIE CZARNYCH OGROMNYCH KRECH bo wygląda to strasznie. Kolor powinien być dopasowany do tego co masz na głowie. ;)
Czarne włosy = czarne brwi, blond włosy = brązowe brwi.
 
 





 
Do "namalowania" potrzebny będzie Ci skośny pędzelek, który kupisz w każdym kosmetycznym sklepie.
 
 
 
I cień, nie do powiek, lecz specjalny - właśnie do brwi. Sama sztuka namalowania nie jest aż taka trudna. Trzeba jednak pamiętać, że i jedna, i druga brew musi być taka sama. Chcę pokazać Wam jak powinny moim zdaniem wyglądać brwi. I jakie ja sama sobie namalowałam. Teraz już nie muszę tego robić, poszłam na łatwiznę i zrobiłam sobie permanentne brwi metodą piórkową - super sprawa. Mam dla Was jeszcze kilka rodzajów brwi. Sami oceńcie czy to wygląda dobrze. Buziaki :)








czwartek, 9 lipca 2015

WAKACYJNE LOVE


Siema,
 
Każdy z Was przeżył pewnie któregoś lata wakacyjną miłość. A może dopiero wszystko przed Wami? Tak czy siak, warto podzielić się wrażeniami lub obserwacjami.
Prawdą jest, że w wakacje wszyscy są bardziej otwarci na nowe znajomości - dosłownie i w przenośni. Tak, tak, lato, nagie ciała, morze, piękne kobiety, przystojni faceci. O jakiś mały romans zbytnio starać się nie trzeba. Czasami może się to przerodzić w coś poważniejszego, ale ja szczerze jakoś w takie rzeczy nie wierzę. Szczęśliwe zakończenia są tylko w bajkach.
Miłości dzielimy na te od pierwszego wejrzenia i pierwszego włożenia.
 

Zacznę od tych pierwszych, czyli najczęściej w wykonaniu nastolatków. Za moich czasów jechało się na kolonie bądź obozy, większość osób była z jednego miasta więc szansa na poważny związek była dużo większa. Po pierwsze było zajebiście dużo radości w tym, żeby kupić potajemnie alkohol, wypić go i liczyć na łud szczęścia,  że wychowawcy nie kapną się,  że pół obozu jest nachlane. Mi się zawsze udawało hahaha. Bo miałam umiar, jak to ja, wiadomo. Ale wróćmy do romansów. Poznajesz kogoś, zakochujesz się (tzn. Tylko tak ci się wydaje, ale o tym dowiesz się za kilka lat). Obóz trwa tylko 21 dni a przy dobrych wiatrach rozmawiać zaczynacie ze sobą w 15 dniu. Przez ten czas tylko na siebie patrzycie z daleka, przekazujecie sobie wiadomości poprzez znajomych, przez przypadek dotkniecie się dłońmi. Powiem Wam, że ma to swój urok taka niewinność. Na pewno z czasem będziecie to miło wspominać.
Wszystko zmienia się po 15 dniu. Coś się dzieje. Rozmowy, wspólny odpoczynek w łóżku po obiedzie. Oczywiście na kołdrze, w razie gdyby weszli wychowawcy i chcieli oskarżyć Was o baraszkowanie. :D
Na dyskotekach szkolnych tańczycie razem, na plaży się przytulacie, w ostatni dzień obozu dajecie sobie buziaka i liczycie, że coś z tego będzie. Moim zdaniem są to cudowne chwile, pierwsze motyle w brzuchu, pierwsze rozczarowania. Wszystko trzeba przeżyć i wszystkiego trzeba się nauczyć, tym bardziej że jeszcze parę lat i nadejdzie czas miłości od pierwszego włożenia...
Niektórzy z Was boją się tego tematu, inni twierdzą, że absolutnie tak nie robią, nieliczni się do tego przyznają, zaledwie garstka faktycznie najpierw kogoś spotyka, rozwija swoją znajomość a na koniec uprawia seks.
Ja należę do tych, którzy się do tego przyznają, więc coś mogę o tym opowiedzieć. Zacznę od tego, że nie trzeba się bzykać na każdych wyjazdach, a jeśli już ktoś ma taką potrzebę to warto się zabezpieczyć!! Jeśli dorastacie, czujecie, ze może się to zdarzyć właśnie w te wakacje wybierzcie się do odpowiedniego lekarza by uniknąć sytuacji: dzieci rodzą dzieci. ;) zabezpieczeni? Gotowi? No to jazda!
Jedziemy na wakacje, większą lub mniejszą paczką, jest zajebista pogoda, od rana wdzięczymy się na plaży, pijemy piwko, robimy grilla, dołączamy do innej paczki znajomych i zaczyna się. Ktoś wpadł nam w oko, jesteśmy w sumie dorośli wiec najnormalnej na świecie mamy na tą osobę ochotę.
Siedzimy przy ognisku albo jesteśmy na imprezie razem. Tańczymy, zaczynamy się dotykać, całować, chcemy spędzić trochę czasu razem, najczęściej przychodzi to tak o, po prostu. Obydwoje wiecie, że chcecie opuścić ten lokal. Marzeniem większości jest seks na plaży, wiec będąc nad morzem bez słów kierujecie się w tamtą stronę. Jak nie macie kocyka to macie przesrane, piach będzie wszędzie haha. Ale jak jest porządanie to i piasek nie przeszkadza,  martwić będziecie się jutro. Szum morza, pełnia księżyca, lato, wakacje, czego potrzeba więcej? Czujecie obok siebie kogoś, kto mega Was pociąga, jesteście prawie pewni, że prawdopodobnie po wakacjach nic z tego nie będzie, ale jeśli Ty lub Ty jesteś singlem to dlaczego by nie spróbować? Uprawiacie namiętny seks całą noc, budzicie się o wschodzie słońca, on odprowadza ją do domu i są tylko dwa wyjścia... albo na tym znajomość się kończy, każde z was idzie w swoją stronę, nowy dzień, więc szukacie nowej 'miłości' albo spotykacie się dalej, przeradza się to w romantyczne śniadania, obiady, kolacje a na koniec wakacji łzy i ryk bo przecież i tak za daleko od siebie mieszkacie i prawie pewne jest, że w życiu się juz nie zobaczycie.
Jak myślicie? Lepiej jest przeżyć przygodę jednej nocy i odpuścić czy zaryzykować i spróbować poznać lepiej tą osobę? Wierzycie w miłość na odległość?  Ma ona szansę przetrwania?  Ktos z Was przeżył cos takiego kiedyś? A może właśnie ktoś przeżywa taką miłość wakacyjną? Podzielcie się ze mną swoimi przeżyciami.
A ja Wam powiem tyle... zakochałam się :D <3